„Kocham i jestem kochana” – taki główny wniosek pozostał ze mną po przeczytaniu książki „System Wewnętrznej Rodziny” R.C. Schwartza i ten wniosek jest dla mnie uwalniający.
Zdałam sobie sprawę, że moje istnienie, mój byt, fundamentalnie, u podstaw kocha wszystko i wszystkich i jest kochane przez wszystko i wszystkich. Jestem niezastąpioną częścią życia i to że „jestem” samo w sobie jest bardzo ważne. Ja wiem, że to brzmi, dla niektórych, cukierkowo, naiwnie i dziwnie, ale dajcie mi wyjaśnić.
Idziemy przez życie bez świadomości istnienia i bez przewodnictwa naszego „prawdziwego JA ” a zamiast tego budujemy ” fałszywe JA” z doświadczanych myśli i emocji, pobierając instrukcje ze środowiska, w którym wzrastaliśmy. A nasze” prawdziwe JA” jest cichym, spokojnym obserwatorem – czystą świadomością. Tu przychodzi do mnie myśl, że o tym właśnie mówią wszystkie religie.
Nie potępiamy naszego ” fałszywego JA” i myślę, że jest potrzebne i stanowi normalny etap naszego rozwoju. Wszystkie problemy, których doświadczamy, pojawią się wtedy, gdy ” fałszywe JA” przewodzi i wtedy właśnie żyjemy w tzw. ciemnościach. I znów włączę tu teorię rozwoju ego ( tzw. fałszywego JA) Susan Cook – Greuter im dojrzalsze ego tym większa świadomość i przewodnictwo naszego „prawdziwego JA”. Mówiąc inaczej nasze „prawdziwe JA” jest z nami zawsze a stajemy się go coraz bardziej świadomi na kolejnych poziomach rozwoju ego.
Cały system wewnętrznej rodziny opisany przez Richarda C. Schwartza łatwiej zrozumieć zdając sobie sprawę , że nasza osobowość to rezultat wszelkich myśli i emocji oraz relacji i wszelkich wpływów środowiska. Nasze to tzw. fałszywe JA to wytwór naszych doświadczeń. Warto wybrać się w podróż do wnętrza.
Z książki jeszcze jeden wniosek biorę dla siebie. Nasze ” prawdziwe JA” jest spokojne, ciekawe, współczujące, łączące, pewne siebie, kreatywne, odważne i przejrzyste i takich cech możemy też oczekiwać od nowoczesnych liderów.
Polecam książkę!
Elżbieta Rogalewicz