Jestem w sądzie, wytoczyłam sprawę bankowi, przesłuchują mnie już trzeci raz. Wciąż pytają o mnie, o moje decyzje sprzed 12 lat! Spoglądam na siebie sprzed tych lat i wcale nie widzę siebie…

Moje decyzje, moje myśli, „ja” jestem sumą doświadczeń i tworem mojego otoczenia. Ile w tym wszystkim jest mnie?! Kto jeszcze powinien stać ze mną w sądzie ? Rodzice, szkoła, to bliże i dalsze społeczeństwo, ludzkość? Kto miał wpływ na to co wiedziałam, jakie miałam przekonania, w co wierzyłam?!
Kto więc stoi przed sądem? Komu wytoczyłam sprawę! Mam wrażenie, że po obu stronach nie stoją dwie oddzielne strony, pod sąd poszedł nasz porządek, nasza uzgodnioną rzeczywistość, która nas tworzy, którą my uosobiamy. Wygraną może być tylko bardziej zintegrowany porządek naszego współistnienia!

Podejmowanie decyzji
Nasza indywidualność jest mocno wyolbrzymiona. Oczywiście każdy z nas jest wyjątkowy, i jednocześnie częścią większej całości. Współtworzymy się nawzajem. Nasza niezależność, nasza współzależność – dwa bieguny bez który nie ma pełnego porządku. Po nitce nieskończoności wciąż przechodzimy od jednego do drugiego bieguna, bez uwzględnienia środka, który łączy i przekracza nasz dualny świat. Nie może być dnia bez nocy!
To czego potrzebujemy się nauczyć, to łączyć to co wydaje się nie do połączenia. Naszą niezależność i współzależność. Naszą indywidualność i połączenie. Jest takie miejsce, to tu i teraz, to miejsce pozwala na zintegrowanie i przekroczenie dwubiegunowej rzeczywistości.

Ela